czwartek, 31 maja 2018

Frywolne decu :-)

Frywolne decu :-)
Witajcie :-)
Dzisiaj ostatni dzień miesiąca, a ja jeszcze nie wywiązałam się z pokazania mojej pracy decu w temacie zadanym przez Renię, czyli "Maj na ludowo". Temat super, bo motywy ludowe uwielbiam i niejednokrotnie już je wykorzystywałam. Od początku miałam plan, że zrobię tacę, taką co to filiżanki z kawą na nią się zmieszczą i jeszcze może małe "conieco", zwłaszcza że i pogoda sprzyja tarasowym klimatom, więc będzie łatwiej :-) Życie zweryfikowało, albo po prostu odsunęło w czasie moje plany i powstał mariaż moich dwóch technik, czyli frywolitki i decoupage. Otóż już dosyć dawno zamawiając klocki do koronek klockowych (oj muszę do niej wrócić :-) domówiłam małe czółenka. Takie jakie samemu można wyciąć z tektury i też będą działać. Moje są ze sklejki i miały być przyozdobione, bo raczej bedą za ozdobę służyć, ale kto wie? Tak sobie biedaczyska przeleżały, aż ostatnio, czyli w kwietniu zmobilizowałam się odkurzyć niciarkę i te czółenka odnalazłam :-) Przyszedł na nie czas w tym miesiącu, nakleiłam drobne motywy folkowe z serwetek na czółenka i mam.
Oto one:



Na jedno nawet nawinęłam nitkę, żeby spróbować czy się da? I da się, ale ponieważ cała nawinięta nitka jest na zewnątrz to w czasie pracy może się ubrudzić, bo wiadomo ręce zawsze się trochę spocą, czy dotkniemy czegoś innego. Jednak z całą stanowczością potwierdzam, że można supłać takimi czółenkami:



Natomiast robienie decu na takich maleństwach i jeszcze z tyloma zakamarkami, to był szaleńczy pomysł i chyba tylko koniec miesiąca mnie zmobilizował do skończenia pracy. A najwięcej to musiałam się zaprzyjaźnić z papierem ściernym. Tak czy owak, są :-)  zrobiłam :-) Na koniec trochę pochlapałam, postarzyłam, lekko pociągnęłam zielono-błękitnym woskiem i oczywiście polakierowałam.
To może jeszcze kilka bardziej szczegółowych zdjęć:






Czółenka dołączają do majowej zabawy u Reni :-)


Wyszło na ostatnią chwilę, ale jest i jestem zadowolona, a i mam nadzieję, że i Wam się podobają.
Na tym kończę, chciałabym tylko jeszcze bardzo podziękować wszystkim zaglądającym w moje progi, podziękować za każde pozostawione słowo - DZIĘKUJĘ BARDZO

a teraz już pozdrawiam bardzo serdecznie, do zobaczenia

Justyna

sobota, 26 maja 2018

Majowe bzy :-)

Majowe bzy :-)
Witajcie :-)
Nadal mamy piękny miesiąc maj, który nieodmiennie kojarzy mi się z widokiem i zapachem bzów. Te dorodne rośliny są elementem polskiego krajobrazu. Oczywiście wiemy, że prawidłowo nazywają się one lilakami. Są w różnych kolorach, ale ten liliowo-fioletowy jest chyba najbardziej klasyczny. Taki kolor tzn. fioletowy pojawił się także w majowym wyzwaniu Szuflady LINK, do którego i ja postanowiłam dołączyć. Chwyciłam cudną nitkę w kolorze bzów i zaczęłam supłać bransoletkę. Wybrałam jednak dość cienką niteczkę, a i wzór dość pracochłonny, więc moje bzy w ogrodzie przekwitły, ale pracę zdążyłam skończyć w maju :-) Dla poprawności podam jeszcze, że wzór znany u mnie na blogu, wg _sheoli z dodatkiem delikatnych kuleczek fluorytu:



Tym razem powstała dość spora bransoletka, złożona z dwóch rzędów. Według mnie prezentuje się całkiem ciekawie, chociaż nawet wśród domowników zdania były i są podzielone:




Zdjęcia robione wczoraj wieczorem i na koniec łapałam już ostatnie słoneczne promienie:



A ponieważ wczoraj po południu wybrałam się także na zbiory kwiatów czarnego BZU (robię z nich sok - polecam, a przepis zaczerpnęłam stąd LINK) to i nie mogło zabraknąć fotek z tymi pięknymi bzowymi kwiatami, skoro lilaki się nie załapały:




a i frywolitka nie zawsze musi być na pierwszym planie:


Aby formalnościom stało się zadość to, bransoletkę zgłaszam na majowe wyzwanie w Szufladzie:


Cieszę się, że wczoraj udało mi się bzowe kwiaty pozbierać, bo dzisiaj od rana u nas burzowo i pada. Deszcz potrzebny, więc dobrze, a mój soczek już się robi :-)

Na tym kończę, pozdrawiam serdecznie wszystkich zaglądających, a teraz mówię do zobaczenia

Justyna

czwartek, 24 maja 2018

Dzielimy łuczki :-)

Dzielimy łuczki :-)
Witajcie :-)
Mamy piękny miesiąc maj, urlop się skończył, więc czas najwyższy pokazać "coś" z tematów wyzwaniowych.  Zacznę jak w tytule, czyli od lekcji frywolitkowej w temacie łuku dzielonego LINK. Plany były wielkie, zostały jednak zweryfikowane przez życie, poćwiczyć jednak musiałam.
Na początek powstała zawieszka, na wzór Stawaszowej choinki i uważam, że jest to wzór z tych tzw. rozwojowych. Traktuję więc tę zawieszkę jako prototyp:



Uważam, że te łuczki są super przydatne, bo zawieszkę zrobiłam z jednej nitki i nie musiałam supłać oddzielnie czterech rzędów i oczywiście chować nitek - rewelacja :-)


Następnie, czując nadal niedosyt sięgnęłam jeszcze po prosty wzór kwadratowej podkładki LINK, który dotychczas by nie przykuł mojej uwagi, bo w tym maleństwie są trzy rzędy. A teraz zrobiłam wszystko na jedną nitkę :-) A jak się rozpędziłam mam nawet dwie :-)





Nie wiem, czy zostaną podkładkami, czy będą miały inne przeznaczenie, ale jestem z nich zadowolona.
W trakcie pracy udało mi się nawet zrobić kilka zdjęć "technicznych"
- pierwsza była granatowa, gdzie widać jeszcze brak wprawy




- a błękitna już trochę lepsza:



Widzę, że temat sprawia Wam kłopot, ale mam nadzieję, że jednak spróbujecie, bo umiejętność bardzo przydatna :-) i wbrew pozorom wcale nie taka trudna.

Moje drobiazgi dołączam do naszej łuczkowej lekcji w cyklu "Kocham frywolitkę"


Dzisiaj na tym kończę, bardzo Wam dziękuję za wszystkie odwiedziny i tak miłe komentarze pod poprzednimi postami.
Jeszcze tylko zdjęcie rodzinne dla najwytrwalszych :-)


pozdrawiam serdecznie

Justyna


piątek, 18 maja 2018

I znowu kwadraty :-)

I znowu kwadraty :-)
Witajcie :-)
Dzisiaj chciałam pokazać pracę, która powstała już jakiś czas temu. Obecnie walczę z łuczkami dzielonymi i jak to ja chwytam się różnych pomysłów, więc zanim "coś" skończę, to dzisiaj będzie zaległość (zresztą dzisiejszy przegląd folderu ze zdjęciami ujawnił, że jest ich więcej - tych zaległości :-)
Według wzoru, zainspirowanego pracami _sheoli, pokazywanego TUTAJ i TUTAJ, powstała kolejna bransoletka. Tym razem postawiłam na połączenie granatu i czerwieni, z niewielkimi dodatkami, ale co tam, zobaczcie sami:



Do tego oczywiście kolczyki w moim ulubionym wzorze i jest komplet:



Zdradzę Wam, że nie jest to ostatnia praca z tym wzorem, bo podoba mi się on wyjątkowo, więc kolejne próby będę podejmowane, ale nie wyprzedzajmy.
Na koniec nie może zabraknąć zdjęć w plenerze:




chociaż ja ostatnio miałam takie widoki :-)




To może tak trochę z przekory, ale lodowiec Hintertux polecam, cudne miejsce, nie tylko dla jeżdżących na nartach :-)

Na tym kończę, dziękuję za wasze bardzo motywujące komentarze pod "rowerowym" postem - DZIĘKUJĘ BARDZO :-)

pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia

Justyna

P.S.
A już całkiem na koniec przedstawiam - "jego wysokość" CZOSNEK